Reklamy w internecie to już chleb powszedni. Użytkownicy są jednak mocno zirytowani ich obecnością i stosują triki, które nie podobają się reklamodawcom. Jednym z najbardziej znanych jest program AdBlock, który skutecznie blokuje niechciane ogłoszenia i marketingowe treści przemycane pomiędzy filmikami, zdjęciami czy artykułami. Gdzie w Europie najchętniej blokuje się reklamy?
Straty z blokowania reklam
Reklamodawcy skrzętnie liczą straty spowodowane choćby programem AdBlock. W zeszłym roku obliczano je na 22 mld dolarów, a z każdą chwilą ta liczba rośnie. W 2016 ma wynieść już 26,8 mld dolarów. Nic w tym dziwnego, ponieważ AdBlock jest ulubionym programem internautów. Korzysta z niego przeszło 40 milionów ludzi na świecie.
Dlaczego blokujemy?
Blokujemy reklamy z irytacji, że nie trafiają w nasze upodobania, są zbyt męczące oraz nachalne. Pojawiają się nagle, dokładnie w momencie, gdy nie mamy ochoty poddawać się marketingowym treściom, a jedynie odstresować, rozerwać czy po prostu pracować. Reklamodawcy dużo na tym tracą, ponieważ co drugi internauta broni się przed tym uporczywym przekazem. Największa rzesza blokujących reklamy internautów pochodzi z Europy. Aż 80% Brytyjczyków przyznaje, że nigdy nie poddało się zakupom w związku z nadaną w internecie reklamą. Nie widzą więc sensu takiego działania. Według badań, Polacy także niechętnie odnoszą się do marketingowych treści. Blokują je więc na potęgę, aby bronić się przed nachalnym przekazem.
Jakie jest rozwiązanie?
Reklamodawcy muszą więc dokładniej analizować rynek oraz grupę odbiorców. Celniej uderzać w gusta potencjalnych kupujących, a do tego wysilić się na oryginalność treści, a nie tylko łatwy i wręcz prostacki scenariusz. Mamy już bowiem dość reklam, które się nam zwyczajnie nie podobają i nas irytują. Podprogowy przekaz oparty o hasło: „nieważne jak o tobie mówią, ważne, że w ogóle mówią”, chyba nie do końca się więc sprawdza i czas to zmienić. Prognozuje się, że z każdą chwilą wzrasta liczba internautów korzystających z AdBlock oraz programów pochodnych. Czy nadchodzą więc trudne czasy dla reklamodawców?