Selfie na wakacjach

Nie ma już nawet co ukrywać, że podróżujemy, doświadczamy i zwiedzamy piękne miejsca dla siebie, bo tak naprawdę rosnąca rzesza bywalców Facebooka czy Instagrama robi to wyłącznie, a na pewno przede wszystkim dla innych. Chodzi o to, by pochwalić się w mediach społecznościowych i zaciekawić znajomych niezwykłym zdjęciem. To stało się już prawdziwą plagą, ponieważ nasze doświadczanie świata wydaje się być wyłącznie cyfrową motywacją, a nie rzeczywistą potrzebą ludzkiej świadomości. Codziennie na Instagramie umieszcza się aż 95milionów zdjęć, czego efekty bywają zatrważające.

Zamykamy krajobrazy przed ludźmi

Znane są już liczne przypadki zwyczajnego niszczenia krajobrazu z powodu częstych odwiedzin turystów, którzy przez media społecznościowe dzielą się niezwykłym widokiem, jakiego doświadczyli i pstryknęli fotkę. Słynna  farma słoneczników Bogle Seeds w Ontario, którą jednego dnia odwiedziło tysiące turystów dla wykonania ciekawego selfie, została niemal kompletnie zniszczona. Właściciele musieli ją szybko zamknąć, aby uratować legendarne już słoneczniki. Podobnie rzecz się miała z wyspami, do tej pory nietkniętymi nogą turystów oraz innymi miejscami, które padły ofiarą swojej popularności na Instagramie. Wiele z nich musiało już zostać zamkniętych.

Tracą życie dla selfie

Uzyskanie laików i zwiększenie grupy followersów staje się celem podróży samym w sobie, podstawowym. Odkrywanie i doświadczanie miejsca, do którego się przybywa jest drugorzędne lub kompletnie nieważne. Liczy się wyłącznie kilkusekundowe ujęcie, które jednak w praktyce może trwać godzinami i ma nawet kilkadziesiąt dubli. Szacuje się, że od 2011 roku, kiedy fenomen selfie stał się tak popularny, życie straciło 250 osób. Zsunęli się z przepaści, wypadli z pędzącego pociągu czy pozbyli się życia w inny sposób tylko dlatego, że ich motywacją było wykonanie niezwykłego selfie. Życie tracą nie tylko ludzie, ale także zwierzęta, ponieważ ze względu na geotagowanie zdjęcia np. z nosorożcem na safari, zostają później łatwo wytropione przez kłusowników. Nie dziwi nas już, że podczas zwiedzania napotykamy na znaki, które mają nas informować o zakazie wykonywania zdjęć z lampą lub bez. Coraz częściej pojawiają się także zakazy związane z używaniem selfiesticka, ponieważ bywa niebezpieczny dla innych zwiedzających.

Uzależnienie od reakcji innych

Opublikowanie zdjęcia w mediach społecznościowych i oczekiwanie na reakcję innych przestało już być zabawą, a powoli staje się chorobą. Tak twierdzi choćby profesor Jennifer S. Mills z Uniwersytetu York, która od długiego czasu zajmuje się zagadnieniem selfie. Sugeruje, że jesteśmy uzależnieni od rekacji innych i sami nie potrafimy przeżywać „tu i teraz”. Często nawet oświadczyny mają mieć wyjątkową formułę nie dlatego, że są wyjątkowe, ale wyłącznie dla setek i tysięcy oczu, jakie będą na nie spoglądać. Chodzi o rozbudzenie zazdrości, że moje życie jest lepsze niż twoje. A jakie jest w rzeczywistości? To już problem, który każdy miłośnik selfie musi rozważyć samotnie.

 

Polecamy również